Od razu po przekroczeniu progu naszego mieszkania wiedziałem, że coś jest nie tak. Po pierwsze; telewizor jest włączony, a Ty nie oglądałaś telewizji od czasu kiedy wróciłaś. Poza tym Twój ulubiony wielki kubek ze świnką, a raczej to co z niego zostało leży na podłodze. I koc, koc porzucony na kanapie.
- Oliwka? – rzucam niepewnie w przestrzeń i wchodzę do sypialni.
Gardło mi się ściska, jesteś kompletnie zakopana pod kołdrą. Trzęsiesz się, widzę to, Boże, co Ci jest? Podchodzę do łóżka i delikatnie głaskam miejsce gdzie znajdują się Twoje plecy, słyszę cichy pisk, boisz się mnie?
Ściągam z Ciebie delikatnie kołdrę, oczy masz zamknięte, a pięści zaciśnięte tak mocno, że zbielały Ci knykcie.
- Skarbie, już jestem, to ja, słyszysz?- głaszczę Cię po włosach, kładąc się obok- Otwórz oczy, nie bój się, to tylko ja.
Otwierasz wolno powieki, strach w Twoich oczach, przytulam Cię mocno, jak mogłem Cię zostawić na tak długo samą, dlaczego nie przyjechałem wcześniej, choćby pociągiem?
- Oliwko, chcesz żebym zadzwonił po psycholog? – pytam delikatnie, boję się Twojej reakcji, Ty kręcisz głową, wtulasz się bardziej w moją klubową koszulkę- Coś się stało?
- Masz dziewczynę. Asię. Jest śliczna, pewnie cudowna z charakteru, wygląda na taką.- szepczesz, a mnie zalewa fala gorąca.
- Skąd…
- Włączyłam telewizor bo chciałam obejrzeć mecz. Komentatorzy się wygadali.
- Nie jestem już z Asią. Byłem z nią, przepraszam, że ci nie powiedziałem, ale to było za wcześnie. Zerwaliśmy, po prostu wpadła na mecz, to nic, Oliwko, jestem z tobą, niczym się nie przejmuj, dobrze? – przełykam nerwowo ślinę, Twoja twarz nie wyraża żadnych emocji, czemu nic nie mówisz?
Podnosisz się do pozycji siedzącej, ja dalej leżę wpatrując się w Twoje plecy, oddychasz spokojnie, przeczesujesz włosy rękoma. Przestajesz drżeć, nareszcie.
- Duszę się tu. – mówisz w końcu, a ja marszczę czoło.
- Dusisz się?
- Duszę.
Siadam, bo jakoś nie jestem w stanie przełknąć tego na leżąco. Odwracasz się do mnie, siedzimy naprzeciwko siebie po turecku, mierząc się wzrokiem. Drgają mi mięśnie, widzę, że to zauważasz, spuszczasz głowę, jestem zły. Jestem zły, bo próbuję Ci za wszelką cenę pomóc. Bo nic nie pomaga, bo nie potrafisz się pozbierać, bo to nie Twoja wina, a jednak jestem wściekły.
- Nienawidzę cię za to, że cię kocham. Tak bardzo tego nienawidzę. – cedzę słowa zbyt wolno i dokładnie, w Twoich oczach pojawiają się łzy- Nienawidzę tego, że pozwoliłem ci wyjechać, że pozwoliłem ci zerwać kontakty, że nie wróciłaś. Obiecałaś, kurwa, obiecałaś, ale nie wróciłaś.
- Wróciłam. – zaprzeczasz cicho- Jestem tu, widzisz?
- JESTEŚ? TO TWOJE CIAŁO, ALE TO NIE TY! GDZIE JESTEŚ, DO CHOLERY? CO SIĘ STAŁO Z MOJĄ OLIWKĄ, KOBIETĄ NA KTÓRĄ NIE DAŁO SIĘ ZŁOŚCIĆ, FANATYCZKĄ STORCZYKÓW, BAŁAGANIARĄ, KTÓRA LATAŁA PO DOMU JAK OSZALAŁA? NIE MA CIĘ, ROZUMIESZ? NIE WRÓCIŁAŚ, PRAWDZIWA TY NIE WRÓCIŁA, ONA DALEJ TAM JEST, W PIEPRZONYM AFGANISTANIE, A TY TO MARNA RESZTKA JEJ, RESZTKA, KTÓRA SIĘ WSZYSTKIEGO BOI I NIE MA NA TYLE ODWAGI ŻEBY CHOĆBY WYJŚĆ NA ZEWNĄTRZ!
- Przestań… - szepczesz cicho, ale ja nie chcę przestawać.
- MAM TAK CHOLERNIE DOŚĆ, JESTEM W CHUJ ZMĘCZONY TYM WSZYSTKIM! MYŚLISZ, ŻE DLACZEGO ZWIĄZAŁEM SIĘ Z ASIĄ? BO BYŁA DO CIEBIE PODOBNA, PRZYPOMINAŁA MI CIEBIE CIĄGLE, TE PIEPRZONE WYRZUTY SUMIENIA PRZYPOMINAŁY MI, ŻE JESTEŚ TAM GDZIEŚ DALEKO I BARDZO CZEKASZ NA POWRÓT DO DOMU, ŻE MNIE BĘDZIESZ POTRZEBOWAĆ. ONA BYŁA CZYMŚ JAK TWOJĄ KOPIĄ, SPRAWIAŁA, ŻE SIĘ ŚMIAŁEM, ŻE MIAŁEM NADZIEJĘ, ŻE WIERZYŁEM. POMOGŁA MI PRZEZ TO WSZYSTKO PRZEBRNĄĆ, A WIESZ CO MNIE NAJBARDZIEJ WKURWIA? ŻE MIMO TO NIGDY JEJ NIE KOCHAŁEM. ŻE ZWYCZAJNIE SIĘ O NIĄ TROSZCZĘ BO MI JEJ SZKODA, BO TO ZAJEBISTA LASKA, ALE KOCHAM CIEBIE I NIE MOGĘ NIC Z TYM ZROBIĆ. NICZEGO NIE CHCĘ BARDZIEJ NIŻ TEGO, ŻEBYŚ ZNOWU BYŁA MOJĄ OLIWKĄ, ROZUMIESZ?
Dopiero kiedy przestaję wykrzykiwać to co naprawdę leży mi na sercu, spostrzegam, że trzymam Cię mocno za ramiona, a Ty patrzysz się na mnie pustym wzrokiem. Dyszę ciężko, chciałbym Cię przytulić, ale coś mi nie pozwala, wstaję z łóżka i chowam telefon do kieszeni.
- Przepraszam. – mruczę.
Narysujmy inny obrazek życia, którego powinniśmy wieść.
- Przepraszam.- mówię w przestrzeń, chociaż drzwi wejściowe zamknęły się dobre dziesięć minut temu. Nie ruszam się z miejsca, w głowie ciągle mam Twoje słowa, to trochę boli, to prawda, prawda zawsze boli.
Ukrywam twarz w dłoniach, tak bardzo chciałabym przestać być tym kim jestem, tak bardzo chciałabym wrócić do tego co było przed moim wyjazdem, dlaczego nie potrafię? Boże, dlaczego?
Idę do łazienki i spoglądam w lustro. Wyglądam jak gówno, jak może mi to nie przeszkadzać? Jak może być mi to obojętne? Biorę się w garść, muszę. Już prawie wchodzę do wanny kiedy słyszę dzwonek. Narzucam szlafrok i ostrożnie podchodzę do drzwi. Przez judasza spostrzegam kuriera, odsuwam się krok od drzwi, nie, nie mogę, stop, muszę, otworzę, obiecuję. Naciskam na klamkę, zimno wpada do środka wraz z wchodzącym mężczyzną, jest tak podobny, Boże, tak podobny…
- Mam przesyłkę dla pani Oliwii Krylińskiej. – mówi, spoglądając na mnie.
Przełykam głośno ślinę usiłując opanować drżenie nóg.
- To ja.
- Proszę pokwitować. – podaje mi kartkę papieru, którą szybko podpisuję- Dziękuję i życzę miłego dnia.
Żegnam się i zamykam szczelnie drzwi, czuję się jakbym co najmniej przebiegła maraton, serce bije mi zbyt szybko, zbyt bardzo się bałam. Paczka pozostawiona przed kuriera stoi w przedpokoju i dopiero po chwili mam odwagę zanieść ją do salonu i rozciąć kuchennym nożem.
Telefon, mój stary telefon jako pierwszy rzuca mi się w oczy. Dopiero później widzę złożoną kartkę informującą, że znajdują się tu moje rzeczy osobiste zabrane z bazy i te oddane przed wyjazdem do depozytu. Wyjmuję po kolei kilka naszych zdjęć, fotografie z mamą, ojca w mundurze niedługo przed śmiercią, krem do rąk- przecież zawsze miałam obsesję na punkcie zbyt suchych dłoni!, moją ulubioną książkę i pudełeczko wyścielone aksamitem. Wiem, co w nim jest, to wisiorek, który podarowałeś mi na dwudzieste drugie urodziny, skromne srebrne serduszko z wygrawerowanym od spodu napisem i belong to you. Obiecałam Ci wtedy- Boże, znowu obietnica- że zawsze będę je nosić. Zdjęłam go krótko przed wyjazdem, bo tak było trzeba, a może tak chciałam, nie pamiętam. I zapomniałam o nim, ale o Tobie nigdy.
Biorę Twojego laptopa i loguję się na swoją skrzynkę mailową zawaloną wiadomościami z przeróżnych portali społecznościowych, cierpliwie kasuję spam aż docieram do maili od znajomych, odpisuję, trochę kłamię, ale chyba tak muszę. Prawie usuwam również wiadomość od Mańka, nie miał innego kontaktu, mail sprzed czterech tygodni o pogrzebie Wojtka. Czuję jak łzy zaczynają toczyć się po moich policzkach i biorę głęboki oddech. Oliwko, trzymaj się, nieważne gdzie teraz jesteś. Jeśli będziesz kiedyś chciała pogadać to chętnie się z Tobą spotkać. Proszę Cię jednak o jedno: nigdy nie obwiniaj siebie o to, co się tam wydarzyło. Widocznie Bóg tak chciał.
Zamykam klapę laptopa. Znowu robi się strasznie zimno.
Co mam powiedzieć, albo inaczej: co chciałybyście usłyszeć? Ostatnio wszystko kopało mnie w dupę, ale to nie jest powód żeby nie dodawać tu niczego. Właściwie gdyby nie pewna osoba to bym nawet tu nie zajrzała. Oliwka powoli zamarza, ja powoli staję się obojętna na wszystko i nijak nie potrafię sobie z tym poradzić. Minie, wiem to, kiedyś znów wróci ten zapał do prowadzenia bloga i pisania. Może jak zakończę tą historię, a niewiele zostało, wszystko wróci do normy. Dziękuję, jeżeli wciąż tu zaglądacie (:
Nie zaskoczył mnie ten nagły wybuch Zbyszka. Nie wytrzymał i musiał powiedzieć Oliwce wszystko to co leżało mu na sercu. Jednak On musi zrozumieć, to że te wydarzenia z Afganistanu, bardzo ją zmieniły. I od tak nie wróci ta dawna Oliwka. Potrzeba czasu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
Ja mogę czekać i wieczność, jeśli potem uraczysz nas czymś takim.<3 Cóż, Zbyszek w końcu nie wytrzymał, i tak długo dawał radę, może Oliwka właśnie potrzebuje takiego wstrząsu. Mam nadzieję, że teraz będzie jej łatwiej.
OdpowiedzUsuńmyślę, że jednak Zbyszek trochę za ostro potraktował Oliwkę. wiem, że długo był "spokojny", no ale jednak Oliwia to kobieta. :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że już niedługo wszystko się ułoży i powróci do normy.
pozdrawiam :*
Nie dziwię sie że Zbyszek nie wytrzymał i tak bym cierpliwy ktoś o takim charakterze jak on wiele zniósł ale kiedyś musiał pęknąć. Moze to i dobrze że powiedział jej wszystko, ba wywrzeszczał. Teraz Oliwia ma dwa wyjścia albo się ogarnąć i zacząć żyć na nowo albo pozostać dalej w tej apatii a tym samym pewnie straci też Zbyszka
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu zanosiło się na wybuch Zbyszka, bo nie ma nic gorszego, gdy chcesz pomóc komuś bliskiemu, a nie wiesz jak, gdy wszystkie znane ci sposoby zawodzą. Mam nadzieję, że ten wybuch będzie punktem zwrotnym w życiu Oliwki i się pozbiera, bo to nie życie a egzystowanie... Szybko musi się otrząsnąć, bo straciła siebie, ale to nie wszystko, bo za chwilkę może stracić również Zbyszka. Mam jednak nadzieję, że nic takiego się nie stanie, a jakiś impuls ją "odmrozi" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i niecierpliwie czekam na kolejny, nulka :*
Uwielbiam Cię.
OdpowiedzUsuńNie jestem w stanie nic więcej powiedzieć.
Jestem do dupy, ja i moje komentarze.
ja pieprzę. kocham to od początku do końca. i kochać będę.
OdpowiedzUsuńBartman dobrze zrobił. może i ostro to z siebie wyrzucił, ale i tak pięknie. pięknie, bo miał odwagę. lubię go takiego.
Oliwko, nie zamarzaj.
przepraszam za spam, ale nie zauważyłam zakładki.
OdpowiedzUsuńRozum mówi, abym w końcu wydoroślała, zaczęła być poważna i odpowiedzialna. Żebym robiła to, w czym podobno jestem dobra. Bym poświęcała swoje życie w imię wolności zagrożonych paranormalnych.
Ale jest jeszcze serce, które nie zgadza się z umysłem. Podpowiada, abym olała rady ośrodka myślenia i nie przejmowała się nimi. Mówi, abym narzekała na wkurzające mohery, przeklinała tępe plastiki, irytowała belfrów. Ażebym cieszyła się życiem, uczyła się na własnych błędach, spełniała marzenia – tak po ludzku – żyła chwilą.
Tylko czego mam posłuchać? Serca czy rozumu?
Żyję chwilą.
zapraszam serdecznie :*
Taki wybuch Zbyszka musiał nastąpić. Kiedyś musiał dać upust emocjom. Mam nadzieję, że Oliwa weźmie się w garść. Musi...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
hej!:D
OdpowiedzUsuńkiedy kolejny?
cały czerwiec było tu cicho, może w wakacje się coś pojawi? :)
Nominuję Cię do Liebster Award :) Więcej na http://siatkarskieoneparty.blogspot.com/p/liebster-award-nominacje.html :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńHej wpadłam tu przez przypadek. Blog jest świetny, ale zapewne każdy ci to mówi. Przeczytałam wszystko na raz. I ta historia jest niesamowita. Chciałam tylko powiedzieć jedno. Błagam napisz coś!!! A konkretniej kolejny rozdział. Mam nadzieję że będziesz to kontynuować.
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM !!!
Paulka